niedziela, 8 października 2017

Sezon skarpetkowy

Na zewnątrz coraz zimniej, hula wiatr, więc w domu też czasem się marznie, a zwłaszcza narażone są na to stopy. Rozwiązanie jest proste - wełniane skarpety!
Wydziergana w zeszłym roku para (moja pierwsza) wciąż świetnie się sprawuje. Chociaż wełnę można prać o wiele rzadziej, niż materiały, z których są zrobione sklepowe skarpetki, to jednak te wełniane też trzeba co jakiś czas przeprać. 😉 Stwierdziłam więc, że potrzebna jest kolejna para, a najlepiej kilka. I tak sobie dziergam co jakiś czas po trochu te dwie pary.
Właściwie te, które mam na 5 drutach regularnie, ale głównie w czasie jazdy autobusami, więc też za szybko nie przyrastają. Chłodek na zewnątrz i wciskający się do mieszkań przez szczeliny w okach i drzwiach, skutecznie motywuje do zwiększenia tempa dziergania skarpet.
Oprócz swoich par są oczywiście plany na skarpetki dla rodziny i znajomych. Zeszłej zimy drugą parę wydziergałam dla mamy. W maju mój brat ma urodziny, na które dostał ode mnie... skarpety😊, a że w tedy ciepło, to dopiero teraz mu się przydadzą. Powstała też para dla cioci, kończyłam ją dziergać w busie, jadąc na wakacje do Polski.
Sporo skarpetek czeka tej jesieni na zrobienie, a na nie czekają ich przyszli właściciele. Dobrze by było kończyć jedną parę raz na tydzień lub dwa, a tu przecież nie samym dzierganiem skarpetek człowiek żyje. Są kominy, szale, mitenki, swetry i inne oraz mniej przyjemne sprawy jak praca. Żeby się tak dało dobę kilkukrotnie wydłużyć albo zrezygnować ze spania... 😊
Algiz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz